W Lubinie w gm. Kikół odsłonili tablicę. Upamiętnili zamordowanych mieszkańców
W Lubinie w gm. Kikół z inicjatywy Jacka Sadowskiego, przewodniczącego Rady Gminy Kikół oraz miejscowej Rady Sołeckiej odbyło się uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej na świetlicy wiejskiej. Widnieje na niej jedenaście nazwisk mieszkańców Lubina i Lubinka, którzy zostali zamordowani tuż po wybuchu drugiej wojny światowej. Było to dzieło ich niemieckich sąsiadów, należących do organizacji Selbstschutz. To właśnie ona jako pierwsza zaczęła na masową skalę mordować Polaków i Żydów. Te tragiczne wydarzenia określa się mianem zbrodni pomorskiej.
Uroczystość zgromadziła mieszkańców, druhów strażaków, nauczycieli. Przybyli przedstawiciele powiatowych i gminnych władz samorządowych, a modlitwę za pomordowanych poprowadził ojciec Mieczysław Jankowski, przeor klasztoru Ojców Karmelitów w Trutowie.
Tablicę odsłonili: Jolanta Kuczkowska, prawnuczka jednego z pomordowanych Jana Mokwińskiego, starosta lipnowski Krzysztof Baranowski oraz wójt Józef Predenkiewicz. Zanim to się stało, historię tych wydarzeń i sylwetki ofiar przybliżył Krzysztof Kuczkowski, nauczyciel i regionalista, który stara się ocalić od zapomnienia dzieje gminy Kikół.
- Upamiętniliśmy mieszkańców naszej gminy, których zamordowano za to, że byli Polakami – mówi Józef Predenkiewicz, wójt gminy Kikół. – Wyrok wydali na nich niemieccy sąsiedzi, którzy żyli obok nich przez długie lata. Właśnie do takich zbrodni prowadzi chora ideologia. Oby nigdy się to nie powtórzyło! Dziękuję wszystkim, dzięki którym ta tablica pamiątkowa zawisła na budynku świetlicy wiejskiej.
Terror Selbstschutzu
Powiat lipnowski od 1 kwietnia 1938 r. należał do województwa pomorskiego, które w 1939 roku zostało wcielone do III Rzeszy. Wówczas na tych ziemiach rozpoczął się straszliwy terror, który nie ominął nawet najmniejszych miejscowości. Jego inicjatorami byli folskdojcze, czyli osoby pochodzenia niemieckiego, zamieszkujące poza granicami Niemiec. Pojawili się oni tu na długo przed wybuchem wojny i żyli w polskiej społeczności. Praktycznie w każdej wsi było kilka niemieckich gospodarstw. Folksdojcze wskazywali Polaków, którzy mogli być „niebezpieczni”. Kierowali się przy tym często chciwością bądź żądzą zemsty. Zatrzymania wyglądały zawsze tak samo. Grupa folksdojczów przychodziła do domu, skąd wywlekała bezbronnego człowieka i katowała go na oczach rodziny. Bili kijami, łopatami, a potem pędzili grupę nieszczęśników do lipnowskiego więzienia. Stamtąd wywożono ich do lasu Karnkowskiego i tam rozstrzeliwano.
więcej na:
https://lipno.naszemiasto.pl/w-lubinie-w-gm-kikol-odslonili-tablice-upamietnili/ar/c1-9445291
Tekst i zdjęcia Małgorzata Chojnicka